W sierpniu zeszłego roku oficjalnie ogłoszono, że miasto
zbankrutowało. Dług metropolii wynosi teraz 20 miliardów dolarów. Rozległa
metropolia opustoszała. Liczba ludności spadła z 2 milionów do 700 tysięcy. 80
tysięcy budynków wali się w gruzy, a 60% latarni jest odłączona od prądu.
Policja przyjeżdża dwie godziny po wezwaniu, a były burmistrz miasta został
skazany na 10 lat więzienia za przekręty finansowe.
Do bankructwa musiało dojść. Już od kilku lat rada miasta
wiedziała, że wydaje kilkaset milionów za dużo każdego miesiąca. Nie reagowali.
Teraz na sprzedaż mają trafić wszystkie parki i zabytki miasta, a także jedna z
najdroższych kolekcji sztuki na świecie, Detroit Institute of Art. Posiadają
dzieła takich twórców jak Rembrandt, Bruegel, Degas czy Cézanne.
Detroit pogrąża się w anarchii. Na ulicach rządzi pleśń,
nędza i przemoc.
***
Sto lat po uzyskaniu praw miejskich, miasto zaczęło rosnąć
wraz z wytwarzaniem samochodów. Pierwszą fabrykę Henry Ford założył blisko 111
lat temu. W najlepszych latach zatrudniała aż 100 tysięcy pracowników. Henry
wynalazł taśmę produkcyjną, przy której ludziom pracowało się łatwiej i szybciej.
Produkcja niezapomnianego Forda T rozpoczęła się w 1908
roku, a zakończyła dopiero w 1927. Jednocześnie w Detroit główne fabryki
założył Chrysler i General Motors. Detroit przyciągało mnóstwo bezrobotnych z
całych Stanów.
Do historii miasta przeszły też liczne rebelie. Największa
wybuchła nad ranem 23 lipca 1967 roku. W okolicach 12 Ulicy szalało 10 tysięcy ludzi, którzy pili, bili się i kradli
wszystko, co się dało. W końcu do stłumienia rebelii użyto wojska. To
niewiarygodne, że wtedy zginęły zaledwie 43 osoby.
Już od lat 40. do Detroit zaczęli się sprowadzać Czarni i
południowe dzielnice miasta zaczęły wypełniać się spelunkami i kasynami,
prawdziwą Mekką dilerów, prostytutek, transwestytów i alkoholików. Do
metropolii zaczęły przybywać zastępy turystów spragnionych mocnych wrażeń.
Przez długi czas Dolne Detroit kontrolowała żydowska mafia. Braci Bernsteinów,
ojców Purpurowego Gangu, bał się nawet Al Capone.

Muzyka tych artystów była hałaśliwa, brudna w najczystszej
postaci, teksty piosenek były cyniczne i wulgarne, a sami muzycy szokowali
świat zachowaniami na scenie, popełniając na przykład akty samookaleczenia. Z
Detroit wiązali też swoje hity David Bowie i MC5.
Przez całe lata sześćdziesiąte prężnie rozwijała się
wytwórnia płytowa Motown, prowadzona przez Berry’ego Gordy’ego. To on wynalazł
i wypromował Dianę Ross, Stevie’go Wondera, Michael’a Jacksona i Marvina Gaye.
Biznes kręcił się szybko. Oczy świata znów zwróciły się na Detroit po wielkim
sukcesie filmu „Ósma mila” (od nazwy ulicy, stanowiącej granicę
najbiedniejszych dzielnic) z Eminemem w roli głównej. Podobnie było też z
filmem Clinta Eastwooda „Gran Torino”. Produkcje obnażały ponure slumsy
wypełnione rzeszami bezrobotnych, pełne strzelanin i brudnych interesów na
każdym metrze. Od wielu lat w Detroit działo się źle, ale kilkanaście lat temu było
już bardzo źle. Wręcz masakrycznie. Katastroficznie.
Liczby nie kłamią. To miasto jest najniebezpieczniejszym
miejscem w Ameryce. W ubiegłym roku popełniono tam 250 morderstw. Większość na
tle narkotykowym. Większość na południe od 8 Mile Road.Powolny krach Detroit tylko przyspieszył bieg wydarzeń. Liczba białych spadła do zaledwie 10% populacji. Na giełdy przybyły firmy chińskie i japońskie, wielcy inwestorzy zaczęli się wycofywać w obliczu przeważającej konkurencji. Ludzie, tak jak kiedyś przybyli, teraz uciekli gdzie indziej. Za chlebem.
Oczywiście.
Nie chcesz odwiedzić tej wielkiej, pustej metropolii na
północy stanu Michigan, przy granicy z Kanadą. Postindustrialna pustynia nie
jest dla Ciebie.
Dobranoc, Detroit.
Rewelacyjny tekst. Przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam Autora. Cioteczka A.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki, Cioteczko!
OdpowiedzUsuń