Kiedyś
miałam taki czas, że szczerze kochałam zimę. Tarzanie się w śniegu, robienie
orłów, bitwy na śnieżki! Potem jednak całkowicie ją znienawidziłam… Głównie
dlatego, że zawsze w grudniu, jakimś „magicznym” sposobem ludzie w komunikacji
miejskiej mnożą się w zastraszającym tempie. Poza tym wstaję rano – ciemno,
wychodzę ze szkoły – ciemno… Człowiek zaczyna się wtedy zastanawiać, gdzie
podział się jego cały dzień.
No, ale po tym bardzo optymistycznym okresie w moim życiu znowu polubiłam zimę,
choć już nie tak bardzo jak kiedyś. Za co można ją lubić?