poniedziałek, 10 lutego 2014


"Zaklinacz czasu"



Czy zastanawiałeś się kiedyś, czy można żyć bez odmierzania czasu? Bez żalu wyrażającego się w słowach „potrzebuję czasu”, „zaraz się spóźnię”, „czemu ten czas tak szybko (lub tak wolno) płynie”? Pewnie nie potrafisz wyobrazić sobie swego życia bez zegarka na ręku, bez kalendarza, bez świadomości wielu kolejnych spotkań, na które trzeba zdążyć i wydarzeń, których nie można ominąć. A jednak przyroda nigdy nie zwraca uwagi na czas. Jej bieg zdaje się być dokładnie przemyślany, choć pozornie nie korzysta ona z żadnych urządzeń mierniczych. Tylko człowiek odmierza dni. Tylko człowiek odmierza godziny. I właśnie dlatego tylko on doświadcza paraliżującego strachu, którego nie zniosłoby żadne inne stworzenie. Strachu przed tym, że zabraknie mu czasu. Jednak czy będziemy się musieli zmagać się z nim do końca? Dlaczego? Z jakiego powodu? Te właśnie zagadnienia próbuje rozwikłać Mitch Albom w swej powiastce filozoficznej pt: „Zaklinacz czasu”.

sobota, 1 lutego 2014

Ciasta na każdą okazję część 2






Tort bezowy 

Następnym przepisem będzie mój urodzinowy  tort bezowy. Smakował całej  rodzinie. Dla urozmaiconej dekoracji mojego tortu dodałem na wierzch bitą śmietanę i wszystko posypałem owocami.

Ludzka bezradność wobec systemu

W zeszłą środę (22.01) wybraliśmy się wraz z klasą trzecią gimnazjum do teatru Kamienica. Mieliśmy zobaczyć sztukę pt. "My, dzieci z dworca ZOO". Dotarliśmy na miejsce około godziny 9.50. Zostało jeszcze 10 minut, dlatego spokojnie oddaliśmy ubrania do szatni i zajęliśmy miejsca na widowni. Po chwili na sali zgasły górne reflektory, a wokoło widać było tylko pojedyncze światełka telefonów komórkowych, które w XXI wieku, są najlepszym przyjacielem człowieka.

Na scenie stało tylko kilka krzeseł, a za nimi plandeki owinięte taśmą. Zaczęła grać muzyka i w końcu pojawili się aktorzy. Dalej przedstawienie przebiegało bardzo dynamicznie.

Cała sztuka opisuje życie nastoletniej Christiane F., która już w wieku dwunastu lat, zaczęła brać narkotyki. Wszystko zostało zapoczątkowane w szkole, gdzie dziewczyna znalazła się w nowym, nieodpowiednim towarzystwie. Dzięki mało rozbudowanej scenografii widz bardziej skupia się na grze aktorów i emocjach, jakie chcą przekazać. Podczas przedstawienia, na scenie cały czas stało tylko pięć tych samych osób. Część z nich grała dwie różne role. Jestem pełna podziwu dla Magdaleny Nieć, która miała za zadanie zagrać zdesperowaną matkę Christiane oraz jej koleżankę narkomankę. Były to dwie, zupełnie inne role, dlatego każda wymagała dużego doświadczenia i nie lada umiejętności aktorskich.

Bardzo trudną postać do zagrania miał również Marcel Sabat. Wcielił się w chłopaka Christiane, Detlefa.
Trzeba też zauważyć, że Gracja Niedźwiedź (Christiane F.) oraz Adam Serowaniec (Axel - kolega Christiane a także jej ojciec) również zagrali bardzo przekonująco.

W przedstawieniu wykorzystano kilka piosenek zespołu Dżem, co jeszcze bardziej podniosło moją ocenę seansu. Utwory wyżej wymienionej kapeli mają świetne teksty, które zawsze niosą ze sobą drugie dno, dlatego idealnie komponowały się z tematyką przedstawienia. (W końcu Rysiek Riedel sam zginął w piekle narkotykowym.)

Uważam, że seans pt. "My, dzieci z dworca ZOO" był bardzo wartościowy i udowodnił młodzieży jak łatwo wpaść w nałóg i całkowicie pochłonąć się narkotykom.

Niezwykle podobało mi się przedstawienie, jak również gra aktorów. Sztuka pokazała jak łatwo przekroczyć granicę między zabawą, a tragedią...