piątek, 11 października 2013

Co robiliśmy w Częstochowie?

  Dwudziestego pierwszego września Anno Domini 2013 :) o godzinie 5.45 odbyła się zbiórka uczestników pielgrzymki do Częstochowy. Gimnazjaliści, dyrektor szkoły, nauczyciele, ojciec Emilio oraz około 20 sodalisów (członków Sodalicji Mariańskiej) stawiło się punktualnie. Atmosfera, przynajmniej wśród uczniów, panowała taka, jaka może panować tylko w deszczowy, ciemny, ponury poranek. Do jej poprawy nie przyczyniła się wiadomość o opóźnieniu autokaru. W efekcie wsiedliśmy do wyczekiwanego autobusu aż 25 minut po planowanej godzinie wyjazdu (6.00). 

  Już w lepszych humorach za sprawą ogrzewania w autobusie rozpoczęliśmy trasę do Częstochowy. Droga dłużyła się niemiłosiernie - na szczęście kierowca zatrzymał się na stacji benzynowej, aby "rozprostować kości"; wszyscy wypadli z pojazdu popędzani silną potrzebą dotarcia do toalety. 

Wśród głośnych szumów, szeleszczących papierków i ogólnego chaosu dojechaliśmy po 4 godzinach, około godziny 10.30. Od razu udaliśmy się do domu sióstr Zawierzanek, które serdecznie przyjęły nas w swoje progi. Na wejściu przywitały nas maryjne śpiewy kolegów z Włocławka - grupy,  która równolegle z nami przyjechała do Częstochowy. Spędziliśmy tam ciekawe i owocne półtorej godziny, celebrując wspólną modlitwę i poznając uczestników.   Przebrani w stroje galowe, zaplątani w nieumiejętnie zawiązane krawaty popędziliśmy na Drogę Krzyżową - wraz z członkami Sodalicji jeszcze raz przebyliśmy drogę cierniową Chrystusa. Trwała ona około półtorej godziny. Zaraz po jej zakończeniu poszliśmy na uroczystą Mszę Świętą do Archikatedry, którą prowadził słynny z programu "Ziarno" biskup archidiecezji częstochowskiej Antoni Długosz. W świątyni był tak ogromny tłok, że biskup, chcąc dotrzeć z komunią do jak najdalszych zakątków katedry, zgubił się w tłumie. Po chwili zamieszania oszołomiony duchowny odnalazł drogę powrotną na ambonę, gdzie w tym czasie pierwsza klasa gimnazjum zawierzyła się Matce Bożej. Po zakończeniu godzinnej Mszy mieliśmy przerwę na obiad.

  Ledwo zdążyliśmy strawić, a już pędziliśmy na jeden z ostatnich punktów naszego programu dnia: różaniec, który zaczął się o godzinie 15.00 i trwał do godziny 17.00. Po zakończeniu modlitwy, poszliśmy na wspólnego grilla, po czym, o godzinie 18.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ledwo trzymając się na nogach ze zmęczenia, po około czterech godzinach, dotarliśmy do Warszawy.

  Mimo, że wycieczka była wyczerpująca, to wydarzenia i przeżycia religijne na długo pozostaną w naszej pamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz