Cóż, stało się. W życiu chyba każdego belfra (i nie tylko
belfra)*, przychodzi ten moment, kiedy uświadamia on sobie, że jest już starym
człowiekiem i nieco nie nadąża za Duchem Postępu.
Klasa czwarta uczyła się dzisiaj rozpoznawania rodzaju gramatycznego
rzeczownika. Ta arcyciekawa kwestia obracająca się wokół kwestii
damsko-męsko-nijakich jest, swoją drogą, materiałem na niezły kryminał**.
Ale nie o tym chciałam. Otóż postanowiłam
podyktować swym dzieciaczkom garść rzeczowników, by przećwiczyły określanie rodzaju.
Aby nieco uatrakcyjnić owo żmudne zajęcie, zdecydowałam się rzucić kilka haseł z dziedziny informatyki - i tak na tablicy pojawiły się słowa: komputer, login, hasło oraz… dyskietka.
I wtedy z różnych stron padło pytanie:
-Proszę pani, a co to jest dyskietka?
No faktycznie, mogli nie wiedzieć. Przepaść pokoleniowa…
Dyskietka, zdjęcie poglądowe:
Definicja: dyskietka, występujący mniej więcej w okresie mezozoiku nośnik danych o zawrotnej pojemności 1 megabajta i 4 kilobajtów (sic!). Najlepsze gry zajmowały ok. 4 -20 dyskietek.
------------
* zdanie parentetyczne! ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz