sobota, 20 września 2014

Room Escape – gry komputerowe przeniesione do realnego świata

 W zeszły weekend, wraz z rodziną, wybrałam się na ul. Ludwika Waryńskiego 9 – siedzibę Room Escape. Przeżyłam niezapomniane 60 min, i jestem pewna, że jeszcze tam wrócę!

  
  Ten koncept już od kilku lat zdobywa popularność w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Japonii. Inspiracją były gry komputerowe „Room Espape”, polegające na znajdowaniu wskazówek, sejfów i kłódek w zamkniętym pokoju. Każdy szczegół ma znaczenie, więc liczy się spostrzegawczość i kreatywność.
  
  Właśnie na tym polegają także rzeczywiste Room Escape: w nogach krzesła ukryte są baterie, które sprawią, że latarka na ultrafiolet zacznie działać – trzeba teraz oświetlić znaleziony za obrazem pamiętnik, w poszukiwaniu kodu do sejfu... takich rozwiązań jest tu bardzo wiele.
  
  Gracze, podczas 60minutowej rozgrywki, są wspomagani przez „mistrza gry” który obserwuje poczynania uczestników przez kamery. Gdy utkną w martwym punkcie, na ekranie, na którym zwykle odliczany jest czas, pojawi się wskazówka – może być to komentarz „mistrza”, lub zdjęcie przedmiotu, który ma duże znaczenie.
  
  W warszawskiej siedzibie „Room Escape”, do wyboru są trzy pokoje: Indiana, czyli pomiesczenie inspirowane przygodami Indiany Jonesa; Laboratorium, w którym szalony naukowiec zastawił pułapki oraz mroczna Piwnica. My zarezerwowaliśmy (tak, miejsca trzeba rezerwować na co najmniej 4 dni przed) Indianę i Piwnicę. I z dumą stwierdzam, że udało nam się z nich wydostać :)
  
  Z moich internetowych poszukiwań wynika, że w Warszawie jest także drugie miejsce, w którym można przeżyć coś podobnego. Jest to Let Me Out – znajdziemy tu dwa pokoje, które, niestety, nie mają żadnej myśli przewodniej. Rozgrywka trwa 45 min, i myślę, że to tam wybierzemy się następnym razem.
  
  W Gdańsku, jeszcze podczas wakacji, odwiedziłam Escape Room na PGE Arenie. W ciągu dwóch dni rozwiązałam zagadki aż czterech pokojów – Laboratorium Doktora Lev Pasted, Tajemnicy Bursztynowej Komnaty, Biura Johna Monroe i Pokoju Zaginionego Dziecka. Jeżeli będziesz w Trójmieście, musisz się tam udać!
  
  Jestem wielką fanką takiego spędzania czasu. Gdy jest się zamkniętym w pokoju, ludzi towarzyszących poznaje się z zupełnie nowej strony. Room Escape, choć bardzo drogie, są dopasowane do potrzeb dzisiejszego świata. Połączenie dreszczyku emocji, współpracy i świetnej zabawy nie mogło nie wypalić! Jeśli nie masz zaplanowanego czasy w weekend, to zgromadź dwu- lub czteroosobową grupę i wyrusz ku przygodzie! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz